piątek, 15 kwietnia 2016

2 lata ze szczurem !

Kiedy zobaczyłam pierwszy raz Misię na żywo to była mała kulka siedząca pod stołem i cała się trzęsła. Pewnie ze strachu. Ale wzięliśmy ją. Pierwszy spacer hmmmm... tego spacerem nie można nazwać. Dwa kroki i siad. I tak ciągle. Denerwowało mnie to strasznie. Zejść ze schodów ? Niee trzeba było ją nosić. A gdy miała sama wchodzić do góry po schodach wbiegała na najwyższe piętro. Usłyszeć jak szczeka ? No właśnie nie szczekała. Spuścić ze smyczy ? Niee to by była gwarantowana ucieczka. Wejść do legowiska ? Niee, przecież to straszne, ona musi spać w łóżku. A wskoczyć na łózko ? Niee, trzeba ją podnieść.
Minęło parę miesięcy, ale nie wiele się zmieniło. Jako tako chodziła na spacerach, ale gdy tylko szliśmy w stronę domu ciągnęła. Gdy spuściłam ją ze smyczy sprintem do domu. Ze schodów szybko schodziła. Co 4 godzinki spacerek. Krótki 10-15 minut. Zaczęła czasem szczekać na domofon, raz zaszczekała a raz nie. Legowisko zostało usunięte, bo i tak Misia go nie lubiała. Zaczęła wskakiwać na łóżko, fotel czy kanapę. Z dnia na dzień było coraz lepsze, a życie z yorkiem przyjemniejsze.
Po 8 miesiącach zaczęła się wkręcać w psi światek. Oglądałam różne akcesoria, przeglądałam internetowe sklepy zoologiczne. Zaczęłam Misi uczyć sztuczek. Zrobiłam pierwsze zamówienie w sklepie internetowym. Poznawałam nowych ciekawszych ludzi. Słuchałam rad. Zaczęłam uczyć przywołania. Chciałam żeby mój york pokazał, że też może się nauczyć czegoś, a nie tylko leżenia na kanapie.  
Potem pojechałam na pierwszą psią imprezę I Wielkopolski Zlot Małych Molosów. Tak Misia nie jest molosem, ale pojechałam. Tam kupiłam pierwszą handmadową obrożę. Poznałam Natalie i Trufla. Potem poznałam Kaję i Timona. Umówiliśmy się na parę spacerków. Nadal się czasem spotykamy. Pojechałam na DCDC Poznań i tam również poznałam dużo ludzi. Spędziłam wakacje z Misią u babci na wsi. Potem coraz bardziej mój yorczik stawał się doskonały. Ja zaczęłam rozumieć co Misia stara mi się przekazywać. Zostałam psim zakupoholikiem. Potem (a dokładniej w ósme urodziny Misi) nastąpił przełom nad przełomami. Misia wzięła do pyska frisbee. Zaczęłam coraz wyżej stawiać jej poprzeczkę. I tak coraz bardziej i chętniej bierze do pyska plastik. Teraz mogę też spuścić Misię w spokojnym miejscu bez obaw, że ucieknie (ale i tak zawsze się boję że ucieknie).  Zaczyna ganiać za piłką (powoli się rozkręca). I tak minęło 2 lata z tym turobszczurem ! 


Szablon wykonała: myperfectyorkie.blogspot.com