niedziela, 7 lutego 2016

Historia Misi

Chciałam psa, po prostu psa. Ale mama powiedziała, że musi być z tzw. "włosem" i tani (teraz wolałabym trochę poczekać, a kupić psa z ZKwP lub adoptować). Więc zaczęłam przeglądać olx w poszukiwaniu takiego psa. Gdzie dzwoniłam tam szczeniaki 900 zł. Aż znalazłam w Trzebiatowie psa który miał 2-3 lata za 500 zł. Od razu tam zadzwoniłam i pani powiedziała, że została jej tylko suczka która ma skończone 6 lat. No i potem mama rozmawiała z tą panią. Następnego dnia siedzę sobie w szkole na korytarzu, a tutaj mama idzie i mówi, że jedziemy po psa, bo przyjaciel rodziny (no nie wiem jak go nazwać) zgodził się z nami pojechać (mój tata nie chciał żadnego psa, bo mamy mały dom i nie chciał pojechać). No to potem dojechaliśmy tam i szukaliśmy tej ulicy (nawet pamiętam adres ale nie będę mówiła go publicznie). No, ale w końcu trafiliśmy. Po wejściu tam mała kulka siedziała pod stołem. To była Misia. Pani (znaczy właścicielki psa nie było tylko tej pani mama) dała rodowód (pseudo). Poprosiliśmy o książeczkę zdrowia. Pani powiedziała, że nie ma tutaj (miała właścicielka Misi której nie było w domu). Napisałam sms-a do tej pani kiedy wróci. Powiedziała, że wieczorem ok. 20 i książeczkę dośle. Poszliśmy ochłonąć do restauracji. I nagle dzwoni do nas, że o 16 będzie w domu i możemy przyjść. Pani pokazała nam książeczkę gdzie szczepienia były od 2013 roku a Misia urodziła się 2007 roku. Powiedziała nam, że tamtą już spaliła w piecu. No dobra to mama powiedziała, że ją weźmiemy. Zapłaciła 400 zł (albo 350 zł) i poprosiłam o smycz/obroże. Ale pani powiedziała, że nie ma (mieli małe podwórko gdzie połowa była zawalona drewnem, a druga piachem i w rogu było trochę trawy). No i dała nam namiary na sklep gdzie kupimy to (Brico marche chyba). Ja zostałam z Misią w samochodzie a mama poszła kupić te rzeczy. W podróży do domu zatrzymaliśmy się raz w lesie, ale Miś nawet nie chciał chodzić usiadła i koniec. To pojechaliśmy do domu. Tam Misia przywlokła się do domu (trzeba było nosić hrabinę po schodach). Po około 30 minutach pobytu w domu wybrałam się z nią na spacer. Co krok, dwa Miś siadał i nie chciał iść. :/ Pierwszą noc obserwowałam jak śpi. Na następny dzień nie poszłam do szkoły, a potem było wolne. I tak z dnia na dzień Miś się rozkręcał, ja zagłębiłam się w psim światku i tak do dzisiaj sobie żyjemy. Miś coraz lepiej ze mną współpracuję.
Tak wyglądała : 
Tak wygląda teraz :

2 komentarze:

  1. Ojej ... dobrze,że Misia trafiła na Ciebie i teraz już jest szczęśliwą suczinką :D . Tak z ciekawości zapytam ... Ile Miś ma latek :) . Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała: myperfectyorkie.blogspot.com